Uwaga: ten wpis powstał dawno temu. Istnieje spora szansa, że nie odzwierciedla obecnych poglądów i opinii autora.
Siedzę sobie w parku. Idzie dwóch starszych facetów o nieco nieświeżym wyglądzie. Jeden podchodzi do mnie i zagaduje:
Kierowniku! Dołoży do wina. Z izby właśnie wracamy, sam wie jak to jest.
:)
Wiesz?:P
Nie. Jeszcze nie :)
A co Ty w parku robiłeś? Moze to samo co oni przed wizytą w izbie? ;)
No kurcze mam nadzieje ze dolozyles… Nie mow ze nie wiesz jak to jest wracac do domu z pekajaca glowa… W koncu kac to kara za zaniechanie picia, nieprawdaz? ;)
Pozdrawiam
Krystek: Czekałem na Żonę i pstrykałem zdjęcia.
serafin: Nie dołożyłem się, ale żałuję. A kaca znam, oj znam… w końcu studiowało się :)
Idę sobie z kolegą po parku, patrzę siedzi sobie taki gościu, może da na wino… :-)
LOL
No wiesz co, wstydz sie…
it's a joke, only a joke, poza tym piwo wolę
ja zawsze daje od kiedy ze znajomym potrzebowalismy 10gr(!) na kino(!!) i nikt nie dal :/
Cthulhu: a jak byś wtedy dostał, to byś nie dawał?
to "wydarzenie" z pewnoscia sprawilo, ze poczulem jak to jest byc z drugiej strony i latwiej jest mi dawac. Zreszta dalej nie daje menelom "na chleb" – wole by powiedzieli po prostu, ze chodzi o to tanie wino. (oczywiscie nie jest tak, ze dziennie prosi mnie o kase tuzin osob ;>)
Ostatnio zadzwonil do moich drzwi koles z tekstem: "Panie, nie chce pieniedzy tylko cos do chleba"… No to dalem mu puszke mielonki jakis pasztet dwa pomidory i sloik ogorkow… W koncu i tak ostatnio nic nie jem a naprawde zrobilo mi sie zal tego czlowieka… W koncu kiedys (odpukac) moglbym znalezc sie w podobnej sytuacji…
serafin: gdy mieszkaliśmy z Żona w Bydgoszczy, to ludzie z prośbą o jedenie przychodzili średnio raz-dwa na miesiąc. I też zawsze wspomagaliśmy jakimiś słoikami, puszkami etc. Chociaż przy kilkunastym razie stało się to dosyć męczące/kosztowne.
Kiedyś podszedł do mnie menel i zapytał czy nie dołożę mu do wina. Powiedziałam że owszem ale jak przyjdzie i się podzieli :D …
… przyszedł oficjalnie z winem, kubeczkiem i podziękowaniami :)
bunia: rotfl :)
Też odpalam "parę groszy" ludziom na wino czy też piwo, choć nie zawsze. Zależy jakie wrażenie na mnie zrobią… niektórzy są naprawdę tak sympatyczni, że nie można nie wesprzeć w potrzebie.
Tak jak bunia byłem kiedyś częstowany, ale nie za dorzucenie się tylko za przelanie wina do plastikowej butelki (rzecz się działa pod monopolem, a szklane opakowanie wina było widać za kaucją – sam pan menel przelać sobie nie mógł, bo nie miał lejka a rączki jednak trochę mu "chodziły", więc poprosił mnie o pomoc.) A że ja usłużny jestem…
…choć nie do przesady, gdy dwadzieścia metrów dalej jakaś menelica poprosiła mnie żebym jej pomógł zawiązać sobie adidasy, to już grzecznie acz zdecydowanie odmówiłem. Mam dzienny limit na dziwne usługi jakie mogę wyświadczać ludziom z ulicy.
Najlepsi są i tak studenci, którzy zbierają np. na ,,miecz świetlny do obcinania bananów'' (autentyk) czy tam ,,z kolegami na prom do domu'' (jw. i też w krk). ;D
Mnie zawsze bawi "Zbieramy na psychiatrę", oczywiście wolontariusze starają się usilnie udowodnić, że psychiatra potrzebny.