Uwaga: ten wpis powstał dawno temu. Istnieje spora szansa, że nie odzwierciedla obecnych poglądów i opinii autora.
Dorwałem się do kilku płyt Manowar – zespołu, którego nie słyszałem od początków ogólniaka. Ależ ja wtedy męczyłem głośniki ta muzyką! :)
Posłuchałem sobie porządnych, mięsistych kawałków o wojownikach, mieczach, toporach, wojnach, zbrojach itp. Okazało się, że “Fighting The World”, “Holywar”, “Violence And Bloodsheet” czy “Blood Of The Kings” dalej mnie kręcą, a “Achilles, Agony And Ecstasy In Eight Parts” nadal zadziwia mnie pomysłem na utwór.
Bardzo dobrze mi się tego słucha i nieco się rozrzewniłem nad wspomnieniami. Zastanawiam się nawet czy nie zapuścić znowu długich włosów, bo nie mam czym trząść :)
Nie wiem jak moja rodzina to wytrzyma, ale mówi się trudno. Czadu chłopaki! Hail To The Metal Kings!
UPDATE: Żonka wróciła do domu i niestety musiałem znacznie zmniejszyć głośność :( Prawdę powiedziawszy cicho, to już tak fajnie nie brzmi. Ale jeszcze sobie posłucham.
Dodaj komentarz