Uwaga: ten wpis powstał dawno temu. Istnieje spora szansa, że nie odzwierciedla obecnych poglądów i opinii autora.
Pracowanie w upierdliwej, zimnej mżawce nie jest przyjemne. A gdy do tego doda się takie atrakcje jak kilkukrotne popieszczenie przez prąd (spawanie w deszczu to słaby pomysł) to w rezultacie otrzymamy coś naprawdę niefajnego.
To jednak bym przeżył bez problemu (przecież jestem twardzielem :D), gdyby nie atmosfera.
Naprawdę nie znoszę pracować z moim Wujkiem Z. To straszny nerwus ze sporymi problemami z “anger management”. Na dodatek żeby być dla niego odpowiednim pomocnikiem (strach pomyśleć co trzeba byłoby umieć by być współpracownikiem) należy być wszechmajstrem ogólnobudowlanym z co najmniej dziesięcioletnim doświadczeniem, potrafiącym czytać w myślach. Wścieka się strasznie, gdy nie uprzedzisz jego potrzeb, nie odgadniesz z półsłówek tego co masz zrobić itp.
Jeszcze jeden taki dzień, a mnie kurwica rozsadzi… Ech…
Następnym razem zamień się z wujkiem. Niech dla odmiany on pospawa w deszczu… ;) Szybko doceni pomoc.
On spawał – ja trzymałem metalowe elementy. Dlatego prąd pieścił mnie, a nie jego…
Wilku – no co ty… Linuksiarzom, dżoggerowcom i innym komputerowcom nie daje się do ręki takiego sprzętu jak spawarka czy piła łańcuchowa, a przynajmniej nie powinno się dawać :]
Odruchy wyuczone na tych wszystkich Doom'ach i Quake'ach są bardzo piękne, ale chyba raczej niezbyt akceptowane pośród całej reszty społeczeństwa ;]