Co tam u da.killi 2.0?
Najwyraźniej sporo czasu minęło od ostatniej notki o da.killi 2.0 bo tu i ówdzie zostałem ponaglony do wrzucenia kolejnej :)
Gdy zaczynałem blogowanie na JoggerPL do pisania notek używałem głównie klientów Jabbera, rzadziej interfejsu samego serwisu. Po przejściu na WordPress testowałem wiele różnych edytorów blogowych, zarówno samodzielnych, jak i w formie dodatków do przeglądarki, by ostatecznie zostać przy UI WordPressa.
W czasie szykowania się do powrotu do pisania doszedłem do wniosku, że potrzebuję czegoś lokalnego. Aplikacji, którą mogę szybko odpalić, dopisać zdanie czy dwa — tyle, na ile akurat uda mi się zebrać i zamknąć do następnego razu.
Najwyraźniej sporo czasu minęło od ostatniej notki o da.killi 2.0 bo tu i ówdzie zostałem ponaglony do wrzucenia kolejnej :)
Nośmy zielone wstążki na znak akcji ochrony zielonego dziedzictwa narodowego – Doliny Rospudy. Nie jesteśmy działaczami ekologicznych organizacji, ale uważamy, że w sprawie Rospudy miejsce każdego człowieka myślącego o tym, jaki świat przekażemy naszym dzieciom, jest po stronie obrońców przyrody.
Jeżeli ktoś pomyślał, że szczytem opóźnienia jest publikowanie podsumowanie roku na blogu w połowie lutego, to mnie nie docenia :) Pora na wpis z końca października! Właściwie miałem go sobie odpuścić i wykosić z blogowego TODO bez pisania, ale skoro w komentarzu do notki „Muzykalność – jeden” na joggu Siwej poruszyłem ten temat, to nie mam wyjścia i muszę wyjaśnić dlaczego The Beach Boys oficjalnie są lepsi od Nicka Cave’a.
Od daaawna używam zestawu kursorów Industrial, którego autorem jest Jakub ‘jimmac’ Steiner – znakomicie łączących świetny wygląd z nierzucaniem się w oczy, dzięki czemu przyjemniej się pracuje. Czasem zastanawiałem się nad zmianą na jakiś ciemny zestaw, ale nigdy nie znalazłem czegoś co by odpowiadało Industrialowi, do wczoraj.
Zabierając się do wpisu o najpopularniejszych notkach jakie napisałem w styczniu znalazłem prawie gotowy post podsumowujący rok 2006. Sam nie wiem czy byłem przekonany o jego publikacji czy po prostu o nim zapomniałem… Zgodnie z powiedzeniem “co się odwlecze, to nie uciecze” zapraszam Was na najbardziej spóźnione podsumowanie zeszłego roku w historii polskiej blogosfery :)
Od dłuższego czasu doskwierał mi fakt, że pocztę miałem ściąganą na jeden komputer, a potrzebowałem do niej dostępu z przynajmniej dwóch. Radziłem sobie jako-tako odpalając na laptopie program pocztowy z desktopu – miałem dojście do listów, ale wygodne to nie było. W akcie desperacji zastanawiałem się już nad forwardowaniem wszystkich skrzynek na konto na Gmailu, żeby uniezależnić się od lokalnego składowania listów.
Najnowsze komentarze