Zaległości, zaległości..

Uwaga: ten wpis powstał dawno temu. Istnieje spora szansa, że nie odzwierciedla obecnych poglądów i opinii autora.

Oj, nazbierało mi się zaległych wpisów, nazbierało. da.killa 2.0 do pary z sezonem potrafią zabrać człowiekowi sporo czasu. A gdy już się czas znajdzie, to siły lub zapału braknie, by to co się ułoży w głowie w czasie koszenia czy usypiania małego przestukać na bloga.

Spojrzałem jednak na listę ostatnich wpisów na “silva rerum” i zawstydzony czasem jaki upłynął od ostatniej notki zabrałem się za pisanie. Tym bardziej, że trochę się działo. W trakcie pisania kilka wydarzeń okazało się jednak zbyt przeterminowanymi, by warto było jeszcze o nich pisać. Z początkowej listy pięciu czy sześciu notek zostały dwie. I do przeczytania właśnie ich zapraszam za chwilkę :)

Tymczasem kilka słów o tym, co tam u mnie w słychać ostatnio:

da.killa 2.0 rośnie. Jak szalony. Przybiera na wadze jak jakiś brojler :) Właśnie dobija do czwartej “miesięcznicy” narodzin i ma około ośmiu kilogramów. Jak łatwo się domyśleć ta waga daje nam w kość, oj daje… Jest co nosić :)

Grzesiek z Mamą

Grzesiek ostro zabiera się za siadanie, uwielbia być samolotem i kocha śpiewanie do ucha rodzicom o barbarzyńsko wczesnych porach :)

Grzesiek

Muszę przyznać, że nieco mnie przeraża perspektywa październikowego powrotu Żonki do pracy i mojego samodzielnego zajmowania się Grzesiem. Tak razem to się fajnie zajmować dzieciakiem, bo zawsze mam przy sobie Żonkę, która pomoże i podpowie. Nie ma co panikować, trzeba się będzie zajmować, to się będę zajmować. I już. (Twardziel ze mnie, co? :D)

***

Pole już odżyło po suszy – wystarczył tydzień z deszczem. Nie tylko odżyło, ale i oszalało – trawa rośnie jak dzika, cały czas trzeba kosić. Coś w stylu majowo-czerwcowego szczytu. Po tym jak odwykłem od koszenia przez długotrwałą suszę ciężko mi się przestawić na tak intensywny cykl, ale nie ma że boli. Jak nie skoszę, to następnego dnia będzie gorzej. :/

***

Zabrałem się za granie. Gdy tylko mogę łapię kije i lecę zagrać chociaż dziewiątkę. No i są tego skutki – najpierw zszedłem z wynikiem do 73 uderzeń, a wczoraj zrobiłem 69 – trzy piątki, dziesięć czwórek, cztery trójki i jedną dwójkę. Oczywiście jestem zachwycony wynikiem, tym bardziej, że mój plan na ten sezon zakłada dojście do regularnego grania 72 uderzeń, czyli czterech uderzeń na dołek.

***

Tak to właśnie wygląda – Grzesiek, pole, golf, Grzesiek, pole, golf…

4 komentarze

  1. dely pisze:

    Huh, samolotem to moje dziecko uwielbia być od urodzenia – czyli już jakieś 3.5 roku :) Ale widzę, że na niższym zdjęciu Junior już próbuje brykać :) Brykanie w mojej nomenklaturze = próbowanie czołgania się z efektami dźwiękowymi w postaci “hihi hihi hihi” co w wolnym tłumaczeniu znaczy “Patrzcie, już chodzę!”

  2. badmad pisze:

    A ja po serii 5 dni z vbp i kumplami nabawiłem się zapalenia ścięgien, ale co tam :)

  3. smuki pisze:

    “uwielbia być samolotem” – uważaj żeby nie zaczął gabarytami przypominać samolotu.

  4. shqvarny pisze:

    co do “bycia samolotem” to następowało automatyczne skojarzenie z ilością generowanych decybeli :P

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *