Mimo, że jestem wielkim fanem Google Reader, a może właśnie dlatego, przyznaję otwarcie, że nie jest doskonały. Tak, tak, ma swoje wady. Dokładnie mówiąc – dwie.
Pierwsza to brak możliwości przeszukiwania feedów (można to obejść hackiem), druga to praca tylko w trybie online. „Czepiasz się” – możecie powiedzieć – „każda webaplikacja pracuje tylko online i wybierając GR sam się na taki tryb skazałeś”. Jeszcze dzisiaj rano bym się zgodził z taką argumentacją, ale na szczęście już nie muszę – jeden klik i mogę powędrować z laptopkiem poza zasięg mojego WiFi, nie tracąc możliwości poczytania informacji z zasubskrybowanych w GR kanałów.
Jakim cudem? Odpowiedź jest prosta – Google Gears. Dzięki temu ustrojstwu (instaluje się to jako wtyczka do Firefoksa, ma wersje dla Linuksa, MacOS i Windows) możliwość pracy offline otrzymał Google Reader, a niedługo w jego ślady mają podążyć Gmail i Google Calendar.
Google Gears (BETA) is an open source browser extension that enables web applications to provide offline functionality using following JavaScript APIs:
- Store and serve application resources locally
- Store data locally in a fully-searchable relational database
- Run asynchronous Javascript to improve application responsiveness
Po instalacji wtyczki i pozwoleniu GR na korzystanie z Gears tuż obok linka do ustawień Readera pojawi się mała ikonka. Kliknięcie na nią przełącza tryb pracy – tak wygląda przejście do trybu offline.
Gdy czytamy feedy w tym trybie nie możemy oczywiście dodawać nowych. Nieaktywne są też odnośniki „Trends”, „Browse”, „Manage subscryptions” i „Settings”, za to cała reszta działa wyśmienicie.
Możemy czytać wiadomości, oznaczać je gwiazdką, udostępniać, tagować itd. – zupełnie jak przy normalnej pracy. A gdy ponownie połączymy się z internetem wystarczy znowu kliknąć ikonkę – informacje o zmianach jakie wprowadziliśmy zostaną wysłane do Google Readera, a w zamian dostaniemy odświeżoną listę wiadomości.
No to jeszcze wyszukiwanie i będzie ideał :)
Gdyby jeszcze wszystkie strony udostępniały pełne artykuły w feed to by było super. Z czytanych przezemnie stron tylko kilka % polskich tak robi. Ja na swoich witrynach staram się tak czynić.
Jeszcze kilka dni i Szukanie też będzie w GR. Odpowiednie CSS-y już ludzie z Google wrzucili, tylko sam mechanizm jest jeszcze niewidoczny.
pelne atykuly w feedzie to glupota po uno, czytam setki newsow dziennie i jakos nie widzi mi sie perspektywana sciagania pelnego artykulu chociaz mnie guzik obchodzi, dos rss sluzy do wysylania naglowkow, tres to by bylo nie oplacalne i glupie ze strony adminow…
a co do wyszukiwarki to ja sobie poradzilem w ten sposob ze skopiowalem z google readera liste subskrypcji i wkleilem do google custom search i jestem zadowolony ^^
Normalnie to wolę w RSSach tylko nagłówki. Jednak mając używać GR w trybie offline, to przydałaby się pełna treść.
matipl: No to ideał jest blisko :)
chlitto: Raczysz żartować. Feed z samymi nagłówkami, to najlepszy sposób na stracenie czytelnika – gdy przełączyłem na pełne artykuły ilość czytających wzrosła. A co do opłacalności – słyszałeś o facecie zwanych John Chow, który wyciąga z bloga ponad $10k/miesiąc? Cytat z jego „10 Blogging Mistakes To Avoid”:
Każdy kto się zajmuje blogowym marketingiem powie, że pełny RSS to podstawa. I ja to potwierdzę, bo też to widzę ze swojego doświadczenia :-)
Odnośnie GoogleGears to jeszcze ma małą wadę – nie sciąga obrazków i innych obiektów wbudowanych w feed’y
Zgadzam się – pełny feed to mimo wszystko podstawa. Większość (a mam w sumie ich nie tak mało, choć pewnie mniej niż inni) feedów czytam w całości w Google Readerze w ogóle nie zaglądając na strony, których dotyczą. Brak pełnego feeda odebrałby całkowicie sens samych feedów dla mnie – zajrzeć na stronę można z ulubionych ;)